Kiedy przyjdzie lato
Kiedy przyjdzie lato znajdziesz mnie nareszcie
choć dzięki agregatom będzie chłodno w mieście, zwłaszcza w przestrzeniach biurowych, gdzie możliwości nie ma otworzenia okien.
Uderzę ci do głowy, zakocham się w tobie.
Spojrzymy na siebie nad biurek blatami i będzie jak w niebie wyłożonym prospektami wycieczek, na które nie pojedziesz i ja nie wyruszę. Wiadomo - urlop jest luksusem dla nielicznych.
Ale to będzie lato, czas idyllicznych miłości wśród zieleni. Wreszcie karty odbijemy, wymykając się elektronowemu pastuchowi.
Nim nastanie dzień i znów z nas zrobi wzorowych pracowników, zabierzesz mnie po cichu za miasto. Opleciesz ciasno ramion obręczą. Będziemy słuchać jak brzęczą owady. Szukać tej jednej gwiazdy, którą nazwiemy naszym imieniem i wdychać łąkowe tchnienie parującej ziemi.
Będzie takie lato, tylko nie wiem kiedy.